WEGAŃSKIE FLACZKI Z KANI, BOCZNIAKÓW LUB PIECZAREK

Dzień dobry : ) Będzie to bardzo szybki wpis, tak aby złapać jeszcze odrobinę sezonu grzybowego na blogu, który tak łatwo przedłużyć kupu...


Dzień dobry : ) Będzie to bardzo szybki wpis, tak aby złapać jeszcze odrobinę sezonu grzybowego na blogu, który tak łatwo przedłużyć kupując grzyby hodowlane. W ten weekend podobno wciąż było mnóstwo kani w naszym grzybowym, rodzinnym miejscu (bałabym się jechać na grzyby w nieznany las), ale przepis wyjdzie także z innymi grzybami o dużych, mięsistych kapeluszach dostępnymi przez cały rok w sklepach, czyli z boczniakami. Jak donoszą dziewczyny z Mead Ladies (LINK do pełnego wiedzy o dzikich roślinach i grzybach bloga) sezon na boczniaki w stanie dzikim właśnie trwa, więc może uda Wam się znaleźć te pyszne grzyby w lesie? W tym roku dzięki pięknej pogodzie, ale też przez susze w lato sezon znacznie przesunął się, choć pewnie poprzedni weekend był ostatnim odpowiednim na obfite grzybobranie. Przez cały rok grzybowe flaczki można przyżądzić też z dużych pieczarek portobello, które możemy pociąć wzdłuż kapelusza na cienkie plastry.


Grzybobranie to nasz narodowy sport, ale oprócz przyjemności zbierania, zbieranie grzybów ma swój niepodważalny aspekt dietetyczno-kulinarny. Zwane czasami leśnym mięsem grzyby są przede wszystkim pysznym źródłem umami, mają też sporo białka i minerałów. Pełne są także bioaktywnych metabolitów wtórnych, nad których właściwościami (między innymi przeciwnowotworowymi, przeciwmiażdżycowymi czy antywirusowymi) wciąż trwają. Grzyby są niestety dość ciężkostrawne (ach ta chityna), wiele gatunków jest trujących i łatwo je pomylić z tymi jadalnymi. W mojej rodzinie od kilku lat znacznie ograniczyliśmy liczbę gatunków, które zbieramy, a z tych blaszkowych zbieramy tylko kurki, żółte gąski i kanie. Kurki można pomylić z lisówka pomarańczową, która wywołuje objawy typowego zatrucia pokarmowego. Żółte gąski są chyba niepowtarzalne, nie zbieramy za to gąsek siwych, choć przez wiele lat nie udało nam się pomylić ich z żadnym trującym gatunkiem gąsek. Kania zaś dla mnie jest też niezwykle charakterystyczna, jednak jest mylona podobno ze śmiertelnie trującym muchomorem sromotnikowym (zielonawym). 



I to czubajka kania jest właśnie bohaterką tego przepisu. Według wydanej w tym roku książki “Polowanie na grzyby“ to grzyb dla smakoszy. Kania ma wyjątkowo piękny, delikatny  grzybowy zapach. Kapelusz jest mięsisty i smakowity, nadaje się doskonale na kotlety w panierce. Wystarczy odciąć kapelusz, zanurzyć go w panierce i smażyć po 5 minut z każdej strony. To chyba mój ulubiony grzyb. Jak ją rozpoznać? Powierzchnia kapelusza u dojrzałego grzyba jest płaska z charakterystycznym garbem na szczycie, młode osobniki mają kapelusz kulisty. Na kapeluszu znajdują się charakterystyczne brązowe łuski, które są suche i odstają. Blaszki mają kolor beżowy (muchomor zielonawy ma je białe). Na trzonie znajduje się ruchomy pierścień (sromotnik ma przyrośnięty pierścień, choć nie zawsze ….). Nóżka jest wysmukła i wysoka, wewnątrz pusta i u podstawy zakończona bulwą. 


Dawno nie było tu recenzji książek, ta też jest skrótowa, ale zastanawiam się czy Wam w ogóle ich brakuje, moi Drodzy Czytelnicy? Takich długich, z daniem z danej książki lub inspirowanym książką? Książka “Polowanie na grzyby” Zofii Leszczyńskiej-Niziołek to wyjątkowy, współczesny i aktualny atlas grzybów. Zawiera między innymi przewodnik zbieracza mówiącym o tym jak przygotować się do grzybobrania, jak gotować grzyby (przepisy nie są wegańskie) oraz rozdziałami z tymi bezpiecznymi, wyjątkowymi, zawleczony lub trującymi opisującymi ciekawe historie lub porady związane z poszczególnymi gatunkami. Jest świetny dla początkującego, jak i zaawansowanego grzybiarza. To dość krótka recenzja, jak na książkę, którą cała oddana grzybom (choć w sposób umiarkowany, jak pisałam) rodzina była zachwycona. Mój syn chce koniecznie poszerzyć nasz grzybowy repertuar o niektóre grzyby opisane w książce, ale nie wiem czy odważymy się.

Ale teraz zapraszam Was na przepis na wegańskie flaczki, choć nazwa nawiązuje do potrawy z podrobów, która wielu może źle się kojarzyć, to wegańska wersja jest nawiązaniem do tradycyjnej polskiej zupy jedynie ze względu na aromatyczne przyprawy i smak umamii, który tu płynie wprost z leśnego runa. W sumie wypróbowałam kilka przepisów na tradycyjne flaczki, dodając różne zioła, zaprawiając zupę mąką lub dodając przecieru pomidorowego. Z tą różnicą, że zamiast wołowych "flaczków" w zupie wylądowały grzyby. Nie ma tu ciężkiego zapachy podrobów, danie zachęca nas za to do spróbowania wyjątkowym grzybowym zapachem. A ja miałam naprawdę dużą frajdę stylizując kanię na prawdziwe flaczki, wbrew delikatności grzybowej zupy. Myślicie, że się udało? Może z boczniakami lub z pieczarkami portobello nie będzie taka piękna inaczej, ale na pewno będzie smakowita.

Flaczki z boczniaków

A zupa, którą dostaniecie jest:
pełna smaku pysznego
delikatnie lub mocno pikantna, według Waszych preferencji
rozgrzewająca 
domowa i tradycyjna
wymagająca tylko kilku składników i wykorzystująca popularne, dostępne w każdym sklepie przyprawy
szybka do przygotowania, jak to zupa ;) 

Zapraszam Was na pyszny, jesienny lub zimowy przepis :) 

WEGAŃSKIE FLACZKI Z KANI, BOCZNIAKÓW LUB PIECZAREK

Kategoria przepisu: zupa
Kuchnia: wegańska, bezglutenowa (opcja)
Czas przygotowania: 1 godzina 
Ilość porcji: 4 małe miski zupy
Stopień trudności:  łatwe

SKŁADNIKI

200 g kapeluszy czubajki kani, boczniaków lub dużych pieczarek portobello
1 duża marchew
1 mała pietruszka lub pasternak
1 średnia cebula
1 litr bulionu warzywnego lub grzybowego
3 łyżki oleju
1 łyżka sosu sojowego
2 łyżki majeranku
1 łyżka słodkiej papryki
1 łyżeczka wędzonej ostrej papryki lub 1 łyżeczka chilli
6 ziaren ziela angielskiego
2 listki laurowe
6 ziaren pieprzu
1 łyżeczka suszonego imbiru (można pominąć i dodać więcej pieprzu lub chilli)
sól i mielony pieprz do smaku

Opcjonalnie:
2 łyżki mąki pszennej lub kukurydzianej (z certyfikatem w opcji 100% bezglutenowej)
dodatkowa 1 łyżka oleju
25 ml koncentratu pomidorowego

Natka pietruszki do podania (około ½ szklanki poszatkowanych liści) 

PRZYGOTOWANIE

Marchew oraz pietruszkę obieramy i ścieramy na tarce o grubych oczkach, przekładamy na patelnię z rozgrzaną 1 łyżką oleju. Smażymy 2-3 minuty, dodajemy przyprawy i smażymy jeszcze 30 sekund. Przekładamy do garnka, w którym będziemy gotować zupę, zalewamy bulionem i gotujemy na wolnym ogniu 5 minut.

Na tej samej patelni rozgrzewamy kolejną łyżkę oleju, dodajemy pokrojoną we wstążki (małe kroimy w poprzek kapelusza, większe promieniście od środka) oczyszczoną i umytą kanię (lub pokrojone na paski boczniaki czy pieczarki portobello pokrojone na cienkie plastry), dodajemy sosu sojowego i smażymy na złoty kolor (około 5 minut), mieszając co jakiś czas. 

Przekładamy do garnka z warzywami i gotujemy wszystko razem kolejne pięć minut.

Cebulę obieramy, kroimy w kostkę i podsmażamy aż się zeszkli na oleju na kolejnej porcji oleju, dodajemy przeciśnięty przez praskę czosnek i smażymy jeszcze minutę. Wkładamy do tego samego garnka, gotujemy razem kolejne dziesięć minut. 

Pod koniec gotowania (czyli jakieś dwie minuty przed zdjęciem z palnika) dodajemy pieprz i sól do smaku. Jeśli zupa wydaje nam się za mało pikantna można dodać jeszcze wiećej  mielonego pieprzu. 

Pod koniec gotowania można dodać także przecier pomidorowy i/lub zasmażkę, ale i bez tego flaczki są pyszne. Jeśli chcemy przygotować zasmażkę  na tej samej patelni rozgrzewamy kolejną łyżkę oleju, dodajemy dwie łyżki mąki (może być pszenna, kukurydziana lub z ciecierzycy), następnie mąkę smażymy do zbrązowienia, wyłączamy gaz, dodajemy pół szklanki wody lub bulionu, mieszamy do dokładnego rozprowadzenia  mąki i przelewamy do zupy. Gotujemy znów kilka minut.

Pietruszkę możemy także dodać pod koniec gotowania lub posypujemy nią  flaczki przelane na talerz.

Podajemy z dobrym chlebem.

Smacznego :)

NOTATKI

Zupę możemy oczywiście zabrać w słoiku na lunch do pracy czy szkoły, choć dobrze podgrzać zupę przed zjedzeniem :) 




You Might Also Like

0 komentarze