Ten wpis to właściwie życzenia świąteczne dla Was i symboliczne pokazanie, że o Was pamiętam. Przedświąteczny czas obfitował w mniej i bardziej ważne wydarzenia w pracy i w domu, które nie pozostawiły nawet marginesu na działanie na blogu. Teraz jest już mało czasu do świąt, więc przepis będzie prosty, choć smakowity. Ci z Was, którzy obserwują profile bloga na Instagramie i Facebooku wiedzą zapewne, że udało się zorganizować w zeszłym tygodniu konkurs, w którym do wygrania był zestaw książek od Wydawnictwa Buchmann. 

Z przepisów zgłoszonych na konkurs na prawdę trudno było wybrać ten najfajniejszy, komentarze pod postami konkursowymi to prawdziwa kopalnia pomysłów. Wybrałam więc ten jeden także na drodze losowania i stworzyłam proste, choć dzięki wyjątkowemu kremowi daktylowemu wyjątkowe ciasto marchewkowe. Jest delikatnie wilgotne, choć puszyste. Samo ciasto jest korzenne, a z kawowo-orzechowym kremem na bazie daktyli doskonale zamyka się w elegancki, naturalnie słodki świąteczny wypiek. 




Jest naprawdę szybkie i proste do wykonania, składniki na nie kupimy w prawie każdym sklepie. Ja akurat użyłam czarnej marchwi, ale z pomarańczową, bardziej słodką będzie nawet smaczniejsze.

Czas nagli, pakujemy się właśnie na wyjazd, pozwólcie że zostawię Was z tym smakowitym świątecznym przepisem i życzeniami spokojnych, rodzinnych Świąt, w jakimkolwiek wymiarze je przeżywacie :)






















1/2 szklanki mąki owsianej 
1 i 1/2 szklanki mąki ryżowej












W między czasie ścieramy marchew na drobnej tarce, dodajemy pozostałe mokre składniki i miksujemy chwilę przy pomocy blendera ręcznego. 

W oddzielnej misce mieszamy składniki suche, dodajemy je do mokrych i dokładnie mieszamy.

Masę wykładamy do formy o średnicy 20 cm, dokładnie rozprowadzamy (będzie dość gęsta)

Wstawiamy do nagrzanego na 150 stopni Celsjusza piekarnika, pieczemy 30 minut, podwyższamy temperaturę do 180 stopni, pieczemy kolejne 30 minut.

Po ostudzeniu cista wykładamy na nie masę orzechowo-kawową, posypujemy orzechami.

Smacznego!

Zacznijmy od samego początku. Pierwszy etap przygotowania przepisu na owoce pod kruszonką  jest dość oryginalny:  idziemy do apteki. Składamy tam zamówienie na olejek bergamotowy i czekamy dzień lub więcej w zależności od szybkości realizacji zamówień. Odbieramy olejek i cieszymy się wyjątkowym cytrusowym aromatem przez następny rok - na tyle starcza nawet przy dość intensywnym użytkowaniu. Nie przejmujemy się napisem "tylko do użytku zewnętrznego" - dwie krople olejku użyte w potrawie nie powinny mieć wpływu na nasz organizm. Oczywiście można go pominąć i użyć np. kilku kropel spożywczego aromatu migdałowego, ale to jednak nie będzie to samo. Olejek uzyskuje się ze skórki pomarańczy bergamotki i jest używany między innymi do aromatyzowanie herbaty earl gray. Zapach bergamotki jest taki ciepły i otulającym, dokładnie rodem z filiżanki aromatycznej, gorącej herbaty. Uwielbiam go w kuchni - przenosi proste potrawy w zupełnie inną sferę kulinarną. Generalnie olejkowi przypisuje się działanie antystresowe i relaksacyjne, tak więc możemy pobawić się w aromaterapię w kuchni - zresztą słowa bawić się w przypadku tego rodzaju terapii jest dobrym określeniem, a typowe działanie olejków wcale nie jest poparte mocnymi dowodami naukowymi.