FOLLOW FRIDAY: ZUPA KREM Z PIECZONYCH POMIDORÓW WEDŁUG KWESTII SMAKU
01:35:00Dzień dobry! Dość długo nie publikowałam żadnych przepisów, ale blog reaktywuje się dzisiaj, a w kolejce czeka już przepis na wyjątkowe drug...
01:35:00
Dzień dobry! Dość długo nie
publikowałam żadnych przepisów, ale blog reaktywuje się dzisiaj, a w kolejce czeka już przepis na wyjątkowe drugie śniadanie. Wracamy wraz z cyklem Follow Friday, czyli z wpisem o blogu, autorze czy ksiażce, który wydaje się godny polecenia. Pierwszym i ostatnim
wpisem, który pojawił się z tej serii był ten, który prezentował owoce pod
kruszonką według bloga Minimalist Baker (LINK) i tam opisałam całą ideę prezentowania inspiracji okołoblogowych. Obiecałam cykliczne wpisy z tej serii, ale przez to że
blog mocno zwolnił i ten pomysł poszedł w odstawkę. Pogodziłam się z myślą, że to początek i koniec cyklu. Jednak kiedy szukałam
pomysłu na zupę z pomidorów i przypomniała sobie przepis Kwestii Smaku sprzed
wielu lat postanowiłam, że jeśli tylko mi posmakuje, podzielę się z Wami
przemyśleniami temat tego klasycznego, jednego w pierwszych (kto właściwie był pierwszy) polskich bloga.
Od razu przepraszam Was za błędy i literówki, ale w tej przeglądarce nie mogę ustawić sprawdzania pisowni w języku polskim i cały tekst prawie mam podkreślony na czerwono ;)
Może jednak odwołanie się do bloga, który istnieje już a na którym przepisy pojawiają się jest właśnie takim dobrym azymutem wytrwałości, profesjonalizmu i regularności? Być może tak, ale nie jest to łatwe. Nieobecność na blogu wynikała z kilku czynników - oczywiście mamy mnóstwo pracy i obowiązków. Ci z Was, którzy obserwują profil bloga na Instagramie już wiedzą, że trwają właśnie prace nad wyjątkowym e-bookiem z wegańskim street foodem, nad którego powstaniem czuwa Weganizujemy (LINK). Więcej o e-booku napisze wkrótce, wciąż trwają ostatnie szlify. Nie chcę zaniedbywać bloga, praca nad e-bookiem też szła opornie, ale czasami nie da się pracować ponad siły, zdrowie jest ważniejsze, a odpoczynek i sen jest równie ważny jak dobre jedzenie. Łatwiej, kiedy blog jest pracą, a dla mnie jest "tylko" pasją. Czasami jednak warto zajrzeć na czyjegoś bloga - pozazdrościć jakości, poszukać inspiracji. A Kwestia Smaku to niesamowite źródło przepisów, które było i jest dla mnie inspirujące, z którego korzystałam lub korzystam, kiedy szukam kulinarnych inspiracji i klasycznych dań do zweganizowania (chociaż w tym celu częściej dzwonię do mojego taty ;).
Od razu przepraszam Was za błędy i literówki, ale w tej przeglądarce nie mogę ustawić sprawdzania pisowni w języku polskim i cały tekst prawie mam podkreślony na czerwono ;)
Może jednak odwołanie się do bloga, który istnieje już a na którym przepisy pojawiają się jest właśnie takim dobrym azymutem wytrwałości, profesjonalizmu i regularności? Być może tak, ale nie jest to łatwe. Nieobecność na blogu wynikała z kilku czynników - oczywiście mamy mnóstwo pracy i obowiązków. Ci z Was, którzy obserwują profil bloga na Instagramie już wiedzą, że trwają właśnie prace nad wyjątkowym e-bookiem z wegańskim street foodem, nad którego powstaniem czuwa Weganizujemy (LINK). Więcej o e-booku napisze wkrótce, wciąż trwają ostatnie szlify. Nie chcę zaniedbywać bloga, praca nad e-bookiem też szła opornie, ale czasami nie da się pracować ponad siły, zdrowie jest ważniejsze, a odpoczynek i sen jest równie ważny jak dobre jedzenie. Łatwiej, kiedy blog jest pracą, a dla mnie jest "tylko" pasją. Czasami jednak warto zajrzeć na czyjegoś bloga - pozazdrościć jakości, poszukać inspiracji. A Kwestia Smaku to niesamowite źródło przepisów, które było i jest dla mnie inspirujące, z którego korzystałam lub korzystam, kiedy szukam kulinarnych inspiracji i klasycznych dań do zweganizowania (chociaż w tym celu częściej dzwonię do mojego taty ;).
W sumie to blog, który jest tak
różny od aktualnych blogowych trendów. Nie ma tu wstępów, nie ma historii z życia wziętych, jest
smak i kopalnia przepisów. To właściwie strona z przepisami, choć wiemy kto za
nią stoi i kto dobiera smak. Kwestia Smaku jest pełna pomysłów na proste i smakowite danie to mój pierwszy wybór - wpisuję
odpowiednie hasło w wyszukiwarce na Kwestii i staję przed trudnym wyborem
tego jednego wśród setek przepisów łatwych do zweganizowania, jak i tych
wegańskich. Z przepisów ze strony korzystają tysiące osób.
Nie ma spotkania w pracy na którym nie pojawiło by się danie z według Kwestii
Smaku. Ja uczyłam się gotować właśnie z tym blogiem i blogiem White Plate - oba
są dla mnie wzorem tej mniej i bardziej tradycyjnej, domowej kuchni.
A na Kwestii Smaku jest nawet kategoria
"Wegańskie" (LINK), z bogatą kolekcja z założenia roślinnych przepisów, wśród których
znajdziecie między innymi hummus z dynią, czekoladowy budyń jaglany,
wegański makowiec, wegańskie curry z dynią i soczewicą, stek z kalafiora i
wiele innych. Niby znane klasyki kuchni roślinnej, ale wierzcie mi (albo
sprawdźcie sami) - pojawiły się tam zwykle wcześniej niż na blogach wegańskich.
Prezentowane dziś danie powstał na
bazie składników które służyły jako dekoracja do zdjęcia gazpacho, które
znajdzie się w e-booku:
Zostało mnóstwo pomidorów, które
chciałam przerobić w trochę inny sposób niż te w chłodniku. W ogóle rzadko
kupuje nadmiar warzyw czy owoców do zdjęcia, ponieważ jest to właśnie taki
“kłopot” - nie chcemy robić tej samej potrawy dwa razy pod rząd,
generalnie walczymy o różnorodność w kuchni i diecie, ale tutaj chciałam mieć
po pierwsze piękne zdjęcie, po drugie gazpacho zrobiłam z pomidorów od
teściowej, przesyłka była nieoczekiwana, a ja już kupiłam pomidory wcześniej na
targu, wiec należała wprowadzić opcję zero waste “zjadamy
najpierw to co mamy w domu”. Chciałam zrobić z nich coś szybkiego i
wymagającego minimum pracy. Wtedy przypomniała mi się zupa krem z pieczonych
warzyw, którą zrobiłam lata temu z przepisu według Kwestii Smaku. Oryginalny
przepis znajduje
się na stronie (LINK), ale ja modyfikuję go delikatnie do własnego smaku i przyzwyczajeń kulinarnych,
wy powinniście zrobić to samo - pomidor pomidorowi nierówny i wart dosłodzić
czy dodać mniej lub więcej octu w zależności, od jakości surowca kulinarnego.
Jest o głębsza w smaku niż zwykła pomidorówka, bardzo łatwa w przygotowanie.
Taką zupę możecie zamknąć na gorąco w słoiku i zostawić nawet na tydzień
w lodówce.
Zupy krem z pieczonych warzyw pojawiły
się na blogu zaledwie kilka razy i jest to jakieś karygodne niedopatrzenie,
ponieważ zupy na bazie pieczonych warzyw to stały punkt naszego menu. Pieczenie powoduje, że warzywa przechodzą w zupełnie nowy wymiar
smakowy. Smak zup z pieczonych warzyw jest głębszy i intensywniejszy, mają one
więcej umami i są słodsze. Dzieje się tak między innymi
dlatego, że w wyniku pieczenia rozpadają się wiązania glikozydowe
związków obecnych w pieczonych roślinach, zarówno w wielocukrach takich jak
skrobia jak i w związkach które zawierają cukry. Dlatego warzywa po upieczeniu
stają się bardziej słodkie. Do tego warzywa nabierają charakterystycznego
posmaku, dzięki karmelizacji cukru, która polega na usunięciu wody z cukrów,
ich rozkładu, izomeryzacji i polimeryzacji, co objawią się zmianą smaku i
brązowieniem. Jeszcze kiedyś opisze co się dokładnie dzieje w trakcie karmelizacji, jakie izomery
powstają, jak nazywają się poszczególne reakcje, bo to taki pasjonujący temat, ale na dziś już mamy i tak za
długi wstęp ;)
Pieczenie wcale nie jest takie złe dla
wartości odżywczych, o czym pisałam przy okazji tego przepisu:
ZUPA KREM Z
PIECZONEJ MARCHWI (LINK)
Pieczone warzywa zagościły także w
tych przepisach:
KREMOWA ZUPA Z PIECZONEJ DYNI I
BURAKÓW Z ZIARNAMI KAKAOWCA (LINK)
ZUPA KREM Z PIECZONEGO SELERA I
PIETRUSZKI Z MNISZKIEM LEKARSKIM (LINK)
ZUPA KREM Z PIECZONEJ DYNI (LINK)
Najlepsza wychodzi ze świeżych
soczystych pomidorów,. ale jeśli użyjecie passaty w zimę też dostaniecie
doskonała pomidorówkę - passatę możecie przygotować też z pieczonych pomidorów.
Przepis tym razem zweganizowałam, podałam ja bez masła i doprawiłam odrobiną
sosu sojowego. Jest pyszna, przecież pomidorowy to jedno z głównych źródeł
umami.
Zapraszam Was na przepis na wegańską zupę
pomidorową, która jest:
smakowita dzięki pieczeniu pomidorów
głębsza w smaku niż
tradycyjna pomidorówka
idealnie, choć prosto, doprawiona
rozgrzewająca i aromatyczna
prosta do przygotowania
kremowa
po prostu pyszna do kwadratu!
ZUPA KREM Z PIECZONYCH POMIDORÓW
Kategoria przepisu: zupa
Kuchnia: wegańska, bezglutenowa
Czas przygotowania: 1,5 godzina (w tym 40 min pieczenia)
Ilość porcji: 4
Stopień trudności: łatwe
SKŁADNIKI
1 łyżka oleju do smażenia
1 średnia cebula
2 - 3 ząbki czosnku
1 kg dojrzałych świeżych pomidorów
1- 2 łyżeczki octu winnego lub
jabłkowego (do smaku)
1 łyżeczka świeżo mielonego pieprzu
1 łyżeczka cukru (do smaku, jeśli zupa nie jest
słodka)
1 szklanka (250 ml) bulionu
jarzynowego
2 łyżki posiekanej bazylii
1 łyżka sosu sojowego
sól do smaku
PRZYGOTOWANIE
Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni C.
Pomidory kroimy na połówki, usuwamy szypułki i rozkładamy na blaszce do
pieczenia i pieczemy 40 minut, odstawiamy do ostudzenia.
W międzyczasie w garnku, na oleju,
podsmażamy pokrojoną w kosteczkę cebulę aż się zeszkli, a następnie pokrojony
na plasterki czosnek.
Usuwamy skórki pomidorów (można je potem zmielić z czosnkiem i zrobić smakowite pesto pomidorowe), przenosimy do garnka z podsmażonym czosnkiem i cebulą.
Dodajemy bulion, gotujemy wszystko
około 5 minut.
Miksujemy wszystko ręcznym blenderem,
doprawiamy do smaku octem, sosem sojowym, cukrem, solą i pieprzem.
Posypujemy posiekaną bazylią lub oregano, możemy
też podać z domowym pesto z bazylii i czosnku, jogurtem sojowym czy grzankami podsmażonymi na 1 łyżce oleju ze szczyptą ostrej lub wędzonej papryki.
Smacznego !
NOTATKI
Jeśli chcecie zostawić zupę na później
przelejcie bardzo gorącą do czystego słoika, zamknijcie, postawcie do góry dnem, a po
wystudzeniu trzymajcie kilka dni w lodówce - myślę, że wytrzyma co najmniej tydzień.
Z przepisów Kwestii Smaku polecam Wam też na doskonałą zupę dyniową z masłem orzechowym i roślinną śmietanką (LINK):
Kilka miesięcy temu zrobiłam zweganizowaną wersję innego przepisu z Kwestii Smaku (LINK) Wcześniej tofu zamarynowałam w 1 łyżce oleju, 1 łyżce sosu sojowego i oregano. Potem podsmażyłam jak w przepisie. Nie dodałam brandy, a śmietankę zrobiłam z 1/2 szklanki nasion słonecznika. Zalałam je gorąca wodą, odsączyłam ją po godzinie, przeniosłam do blendera, dodałam 1/3 szklanki zimnego mleka owsianego (można dodać zimnej wody po prostu) i zmiksowałam wszystko dokładnie jak się dało. Pyszne wyszło :)