ROŚLINNY PRZEWODNIK: LUBLIN
03:47:00
Byłam w Lublinie kilka dni
zaledwie, głównie przebywając jednak na konferencji i miałam mało czasu na
zwiedzanie Lublin. W ogóle nie pojechałam szczególnie przygotowana, i jeśli
chodzi o wystąpienie o wpływie przetwarzania na zawartość związków biologicznie
czynnych w buraku, i jeśli o jakiś research pod kontem fajnych miejsc do
odwiedzenie. O wizycie w dwóch restauracjach i dwóch kawiarniach zdecydowałam
przypadek, także do sklepów zajrzałam "po drodze". Kategoria tego
wpisu "Roślinny przewodnik” jest więc być może trochę przesadzona. W następnych
latach będę odwiedzała jeszcze to śliczne miasto i uzupełniała listę wegańskich
miejsc, na razie zostawiam Wam ten krótki wpis.
ZIELONY TALERZYK
Zupełnie przez przypadek
wybrałam nocleg w hostelu naprzeciw Zielonego Talerzyka, restauracji oferujące
zdrowe dania wegetariańskie i wegańskie. Zielony talerzyk okazał się być
otwarty trochę wcześniej niż o podanej na stronie 9.00 dzięki czemu mogłam
zjeść tam raz śniadanie i zdążyć na obrady. Omlet z tofu podawany ze sporą
porcją pikantnego gulaszu warzywnego był niezwykle sycący, choć sam omlet był
raczej plackiem, dość mączystym mimo tofu w składzie i bez wyraźnego smaku soli
Kala Namak, która jednak "robi" tego typu dania. A flaczki z
boczniaków przekąszone gdzieś pomiędzy obradami a były pikantne i smakowite.
Generalnie to bardzo fajna, przystępna cenowo miejscówka.
Namiary:
Królewska 3, zielonytalerzyk.com
UMEÅ
Ze względu na bliskość centrum konferencyjnego, wybrałam się do znanej lubelskiej w 100% roślinnej burgerowni Umeå na zestaw lunch'owy. Zupa pomidorowa była dobra, z kawałkami świeżych pomidorów i wegańską śmietaną (czy raczej majonezem w smaku), choć mnie nie zachwycała. Burger z dość delikatnym w smaku kotletem z bobu, porządną porcją warzyw, świetnym lekko wędzonym sosem rabarbarowym i pełnoziarnistą bułą nasycił mnie na pół dnia (burger był spory, mam duże dłonie i nie jest to dobra skala porównacza). Burger były na prawdę ok, jednak ja chyba osobiście jestem trochę znudzona tą formą wegańskiego dania – jem ją zbyt często po prostu. I za każdym razem rozumiem fenomen Krowarzyw - ich burgery tryskają umami, są trochę przerysowane, w większości i pozostałych restauracji, ja w Umeå, są bardziej subtelne i mniej fastfoodowe.
Namiary: Orla 4, www.facebook.com/umealublin/
ŚNIADANIE NA WYNOS
Ostatniego dnia weszłam do piekarni Grela, którą widziałam z okna hostelu. Kanapka z hummusem, duża ilością warzyw (w tym pysznymi plastrami marynowanego buraka) i świeżą bułką była na prawdę dobra, sycąca i domowa. Piekarnia jest otwarta od 6.00, co w niektórych sytuacjach może być zaletą.
Namiary: Królewska 7

Piłam kawę dwa razy na mieście, za każdym razem trafiając na mleko roślinne. Na zdjęciu pierwszym jest ParZona - ładna, nowoczesna kawiarnia, do której trafiłam po drodze ze względu na zachęcający szyld. To podobno najmodniejsza kawarnia w Lublinie położona w bardzo dobry punkcie na Krakowskim Przedmieściu i otwarta od 7.00. W ofercie było mleko kokosowe i nic chyba ponad to wegańskiego (może jakaś sałatka lub coś do zweganizowania). Minusem jest słaba wentylacja i mocne zapachy z kuchni w głębi kawiarni, polecam więc raczej miejsca w okolicy baru. Ale pluszowe siedzisko naprzeciwko kuchni było bardzo wygodne. Ceny warszawskie, więc czułam się jak w domu ;) Taki żarcik ...
Namiary: Krakowskie Przedmieście 51
Także kawiarnia 2 PI ER Cafe znajdująca się w Lubelskim Centrum Konferencjiyjnym ma w ofercie mleko roślinne 🌱 Jej zaletą jest oszczędny wystrój, przestrzeń i generalny spokój. Fajna jest podświetlana fontanna na środku kawiarni, a w dużych kanapach z wysokimi oparciami można się po prostu zatopić. Minus to podawanie świeżo wyciskanych soków w plastikowych kubkach. Niezbyt przyjemnie jest pić sok w plastiku rodem z fast foodu w dość eleganckiej kawiarence.
Namiary: ul. Artura Grottgera 2, 2pier.pl
Nie wiem czy są w Lublinie jakieś kawiarnie typowo wegetariańskie czy wegańskie? Była Kawka, ale jej działalność jest chwilowo (mam nadzieję) zawieszona.
FAJNE SKLEPY
Wpadłam znów po drodze do dwóch sklepów - Zielarni Królewskiej (przy Królewskiej 3) oraz Zielarni (Krakowskie Przedmieście 59), w której znajdziecie ogromny wybór preparatów ziołowych, wegańskich kosmetyków naturalnych czy olei roślinnych. Kupiłam tylko pięknie pachnące olejki w Zielarni (widoczne na zdjęciu), ale z obu sklepów omal nie wyszłam z torebką pełną kosmetyków ;)
CO CHCIAŁABYM ZOBACZYĆ NASTĘPNYM RAZEM
Bardzo chętnie wpadnę do baru Wegetarianin, jak czytałam kultowego baru wegetariańskiego z wegańskimi opcjami oferującego między innymi steki sojowe, naleśniki z pastą z ciecierzycy, dynię z mleczkiem kokosowym czy tacosy w bardzo przystępnych cenach. Można napić się tam także świeżo wyciskanych soków czy koktajlu z chia. Menu możemy śledzić na bieżąco na stronie facebookowej baru. Bar połączony jest ze sklepem ekologicznym, w którym można zrobić zakupy na śniadanie.
Namiary: Prezydenta Gabriela Narutowicza 13, www.facebook.com/wegetarianinlublin/
WEGANIN NA KONFERENCJI
Z mojego doświadczenia wynika, że w krajach takich jak Niemcy czy Szwecja na konferencjach bardzo często możemy określić nasze preferencje żywieniowe zaznaczając przy rejestracji czy jemy jaja, gluten czy nabiał. Francja, Hiszpania, Rumunia, Bułgaria czy Polska nie są już tak otwarte. Na konferencji, na której byłam wegetarianin mógł przeżyć na lazanii zapiekanej z jajem czy pierogach, weganin miał ciężko. Pierwszego dnia na lunch jadłam pieczone ziemniak w ziołach i surówkę w sosie vinegar, kolejnego dnia została dla już tylko kasza gryczana, a trzeciego odmówiono mi dodatkowej porcji pieczonych warzyw, ponieważ jak pan powiedział "dużo gości z zagranicy wybiera tylko warzywa" i nie starczy dla wszystkich ;) Na Welcome Party w Grand Hotel czekały na mnie już tylko ziemniaczki z koperkiem, ponieważ nawet pieczone warzywa były okraszone masłem, a na Congress Dinner pozostał mi tylko chleb i piwo. Bycie weganinem na konferencji ma więc ogromny plus - nie objadam się za bardzo, szczególnie kiepskimi ciastkami na przerwie kawowej i mam motywacje aby wyrwać się do fajnej restauracji w pobliżu.
Miałam też własne, wysokokaloryczne przekąski, które zabieram w podróż. Choć jest lepiej wakacje czy wyjazdy to jednak wciąż temat do ogarniania po części w domu i jako takiego przygotowania, także obejmującego reserach w Internecie - czasami okazuje się że w małej miejscowości są wegańskie knajpki czy te posiadające wegańskie punkty w menu. Nie wiem czy ktoś z Was miałby ochotę na oddzielny wpis o weganizmie w podróży czy też na wakacjach?
0 komentarze