PAPRYKARZ Z KASZY JAGLANEJ

Ostatnio z każdego wyjazdu przywozimy prosty przepis oparty na łatwo dostępnych składnikach. Takim składnikiem stała się w ostatnim czasie k...

Ostatnio z każdego wyjazdu przywozimy prosty przepis oparty na łatwo dostępnych składnikach. Takim składnikiem stała się w ostatnim czasie kasza jaglana, którą widzę w każdym sklepie, nawet w mniejszych miejscowościach. Przez wiele lat zapomniana, teraz szturmem zdobywa polskie stoły. Nic dziwnego, jej właściwości odżywcze są niesamowite. Jest bogata w składniki odżywcze, działa też m.in. przeciwzapalnie, przeciwwirusowo i chroni wątrobę. Więcej możecie przeczytać o kaszy we wstępie do przepysznego chałwowego jagielnika (link). Jej delikatny smak sprawia, że stanowi podstawę zarówno dań słodkich jak i wytrawnych, takich jak wegańskie paprykarz.


Paprykarz to danie mało szlachetne, kojarzące się mi z kryzysem lat 80-tych i początku 90-tych, choć często wywołujące nostalgiczne wspomnienia. Wiem że jest przez wielu nawet uwielbiane, zapewne dzięki pomidorowo-pikantnemu smakowi, który miał przytłumić smak odpadków rybnych z których były przygotowane (choć podobno jego produkcja przed wojną wyglądała podobno inaczej).

Roślinna wersja paprykarz jest prosta w wykonaniu, zdrowa i bezdyskusyjnie smaczna, dzięki czemu przewyższa oryginalny produktu o niepewnym składzie i dyskusyjnych wartościach odżywczych. Nasz był oparty na zerwanych wprost z ogródka warzywach o naprawdę intensywnym smaku.

Ta pyszna i dość pikantna, a jednocześnie pożywna i wartościowa pasta doskonale smakuje na kanapkach jak i po prostu jedzona widelcem, ponieważ wcale nie potrzebuje towarzystwa chleba. Może jeszcze tylko kiszony ogórek się przydałby się do pełni smaku :)

PAPRYKARZ Z KASZY JAGLANEJ - PRZEPIS

SKŁADNIKI na duży słoik

1/2 szklanki kaszy jaglanej
1 duża cebula
2 marchewki
2 łyżki oleju
1 szklanka domowego przecieru pomidorowego lub 3 łyżki koncentratu pomidorowego
1 łyżka sosu sojowego
4 ziarna ziela angielskiego
2 liście laurowe
1 łyżeczka słodkiej papryki
1 łyżeczka wędzonej papryki (tym razem nie dodaliśmy ;)
1/8 łyżeczki chilli
sól i pieprz do smaku

PRZYGOTOWANIE

Kaszę wysypujemy na sitko, zalewamy wrzątkiem, a następnie płuczemy pod strumieniem zimnej wody. Umieszczamy w garnku z grubym dnem, zalewamy 1,5 szklankami wody, mieszamy i gotujemy na półsypko (około 20 minut) - bez mieszania, tak aby nie uszkodzić ziaren.

Cebulę siekamy, dodajemy liście laurowe i ziele angielskie wrzucamy na patelnię z rozgrzanym olejem i smażymy, aż zeszkli się. Dodajemy startą na grubych oczkach tarki marchew i dusimy, aż zmięknie.

Dodajemy przecier lub koncentrat pomidorowy, pozostałe przyprawy i kaszę, dusimy jeszcze 3-4 minuty. Jeśli paprykarz jest zbyt gęsty dodajemy wodę do uzyskania pożądanej konsystencji.

Doprawiamy do smaku solą i pieprzem.

Pozostawiamy w lodówce do stężenia na godzinę.

Smacznego :)

NOTATKI

Paprykarz ten jest oparty na przepisie ze Zwierciadła sprzed roku lub dwóch, nie pamiętam autora ani numeru :)

Przecier pomidorowy zrobiliśmy na bieżąco z 3 dużych pomidorów, które pocięliśmy w kostkę i gotowaliśmy na wolnym ogniu 30-40 minut, aż zmniejszyły o około 1/3 swoją objętość. Po tym czasie przetarliśmy pomidory przez sitko i użyliśmy część przecieru.



You Might Also Like

8 komentarze

  1. Na taki paprykarz skusiłabym się z pewnością ! Wygląda cudnie !

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy w smaku przypomina ten z Primaviki? - jeszcze nie udało mi się zrobić równie dobrego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie do końca, mają ze sobą dość dużo wspólnego, ale ten domowy odbiega od paprykarza Primaviki. Ja akurat wolę domowy, ale to kwestia przyzwyczajenia i upodobań smakowych ;) U nas paprykarz zwykle znika w ciągu jednego-dwóch dni, ale może gdyby zawekować i odstawić na jakiś czas byłby bardziej zbliżony do tego firmowego?
      W paprykarzu Primaviki jest też teksturat sojowy, seler i ekstrakt drożdżowy. Myślę, że to właśnie ekstrakt nadaje paprykarzowi Primaviki ten intensywny smak. Kiedyś na rynku była dostępna pyszna pasta drożdżowa o bardzo podobnym posmaku.
      Ale można udusić kawałek startego na tarce selera razem z marchewką, dodać łyżkę płatków drożdżowych i ugotowane, a następnie zmielone 2-3 kotlety sojowe, i zobaczyć jak to smakuje ;) Następnym razem spróbuje przygotować go w takiej wersji ;)

      Usuń
    2. Płatki i ekstrakt drożdżowy to nie to samo. Ekstrakt drożdżowy to inaczej glutaminian sodu.

      Usuń
    3. Być może, w niektórych przypadkach tak jest, ale w teorii ekstrakt drożdżowy to zagęszczony autolizat z drożdży i choć na pewno zawiera naturalnie w dużym stężeniu glutaminian (ale nie sodu), to podobno nie jest szkodliwy i nie wywołuje takich niepożądanych reakcji jak sól glutaminianu. Ekstrakt drożdżowy ma bogatszy smak niż sam glutaminian sodu. Jest źródłem glutaminau sodu, czyli może być przekształcany w niego na skalę przemysłową. A co producenci tak na prawdę mogą z czystym i naturalnym ekstraktem zrobić i jak modyfikować, czy jak głosi plotka, ukrywać pod nazwą ekstraktu przemysłową sól glutaminianową, to już kwestia domysłów i kontroli produkcji przez odpowiednie służby ;)

      Usuń