Komosa ryżowa
Książki
Na obiad
Quinoa
Recenzje
"Przepisy na szczęście" Mai Sobczak i pieczone warzywa z komosą ryżową i sosem sezamowym
11:45:00
Sam książka podzielona jest na cztery rozdziały odnoszące się do podstawowych żywiołów - tutaj wody, ognia i powietrza. Żywioły to nie tylko sposób przygotowania, ale także dobór potraw według potrzeb naszego organizmu. Według autorki potrawy możemy przygotować tak, aby zrównoważyć nasze wewnętrzne żywioły, np. uspokoić ognień lub chronić przed wysuszeniem przez powietrze. Ogień reprezentują np. makaron ryżowy z bobem czy pomarańcze z ogniska, powietrze pieczone warzywa w wielu wersjach i ciasta (np. kruche ciasto agrestowe), a wodę gorące zupy czy wegański sos rybny.
Przepisy opierają na ziarnach - ryżu, komosie ryżowej, nasionach chia, mące orkiszowej, dostępnych warzyw korzeniowych, sezonowych owocach i kiszonkach. Oprócz rodzimych warzyw i owoców, jest tu dużo superfood, egzotycznych składników i przypraw. Wykorzystywanie nie tak powszechnie dostępnych, często dość drogich, może być to pewnym zarzutem wobec książki, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby zastąpić je bardzie popularnymi produktami - np. komosę ryżową kaszą pęczak lub ryżem, a mieszanki egzotycznych przypraw przygotować po prostu samemu. Ja sama komosę ryżową i orzechy zamawiam w internetowych hurtowaniach. Chociaż asortyment stoisk z nasionami na moim bazarze uległ ostatnio znacznemu wzbogaceniu. Jak stwierdził ostatnio sprzedawca z takiego stoisk, jeszcze rok temu kupowały u niego tylko starsze Panie, a teraz ma coraz więcej klientów z poza tej grupy wiekowej. Być może niedługo pojawi się tam także quinoa.
Przepisy w książce są szlachetnie proste, opierają się na subtelnej grze delikatnych smaków. Choć wykorzystują niewielką liczbie składników, ale są pożywne i pełnowartościowe. To przepisy, które mają dać nam szczęście, czyli zaspokoić ciało i zmysły, tak jak happy food w wykonaniu Nicole Just. Przepisy Mai Sobczak, tak samo jak książki z serii La Vagenista, pokazują, że poezja smaku nie tkwi w skomplikowanych i wieloetapowych działaniach w kuchni, ale w świadomym i umiejętnym doborze smakowitych i zdrowych składowników. Często, jak w podanym poniżej przepisie, delikatny smak warzyw jest doprawiony wyrazistym smakiem sosu, i to bez używania nadmiaru przypraw. Nie jest to książka wegańska, ale odzwierzęce składniki w łatwy sposób da się zastąpić roślinnymi.
To co jest bardzo pozytywne w książce (choć może pisanie o tym to banał), to luźny stosunek od proporcji i sposobu wykonania, który nie oznacza oczywiście braku precyzji w opisie. Wiele razy przekonałam się, że potrawę modyfikuje się na bieżącą i często odtworzeniowe przepisu z książki 1:1 kończy się klapą. Np. w cieście bananowym każdy bananowo-gruszkowym mamy podaną liczbę owoców, a każdy owoc jest inny, także wilgotna masa po zblendowaniu będzie miała różną objętość i to my musimy zdecydować czy ciasto jest już wystarczająco zwarte, czy też dosypać więcej mąki. Pomagają nam tu wskazówki i plastyczne opisy tego, jak np. ma wyglądać ciasto po połączeniu wszystkich składników. Dzięki temu wiele przepisów jest dość otwartych i zachęca do własnego komponowania dania.
Każdy przepisy to także osobista narracja, odwołanie się do wspomnień czy opis domowych sytuacji, a nie suche podanie składników i sposobu wykonania. Książka jest więc na drugim biegunie od tego co znajdziecie na naszym blogu :)
I jeden negatyw: zapach tuszu. I dotyczy to tylko tej książki. Nie wiem o co chodzi, ale ostatnio kolorowe książki kucharskie mają dla mnie bardzo drażniący zapach. Trochę przypomina mi to zapach smogu w mojej dzielnicy, palonych opon czy śmieci. Nie wiem czy tylko ja jestem wyczulona na ten zapach? A propos zmysłów - zapach, smak, węch i dotyk to zmysły pierwotne, w prosty, neurologiczny sposób połączone są z ze strukturami w mózgu odpowiedzialnymi za nasze emocje i wspomnienia o emocjach, tak jak wzrok i słuch są związane z doznaniami intelektualnymi. Dlatego zapach ciasta drożdżowego może wprawić nas w dobry nastój, ale też niepokojący swąd może wywołać w nas negatywne uczucia. Zapachy są wykorzystywane także, aby manipulować nami, np. przyciągnąć do pachnącej piekarni i zmusić do zakupu pieczywa :) A co z nieprzyjemnym zapachem ładnej książki? Nie wiem, czy to kwestia farby czy papieru, ale albumy fotograficzne, które ostatnio wpadły w moje ręce, pachną całkiem nieźle. Dość narzekania, przejdźmy do uszczęśliwiania się pysznym jedzeniem.
Przygotowałam (przygotowałyśmy z pewną młodą bardzo damą akurat, ale na tym blogu nie ma osobistej narracji ;) dla Was danie, które jest właściwie wypadkową dwóch przepisów z książki, smakowity sos sezamowy pochodzi z przepisu na pieczone warzywa z quinoa, a zestaw warzyw bardziej przypomina przepis na pieczone warzywa z brązowym ryżem i chutney ze świeżej kolendry. Jest to podyktowane tym co akurat miałyśmy w lodowce - takie warzywa przyjechały do nas z zaprzyjaźnionego gospodarstwa i takimi żywimy się ostatnimi dniami. Komosa czekała na tę potrawę w naszej szafce kupiona w sklepie internetowym. Oczywiście pełnoziarnisty ryż byłby doskonałym zamiennikiem pożywnej komosy.
(zdjęcia potrawy zostały wykonane na talerzu od projectorium.pl)
Pieczone warzywa z komosą ryżową i sosem sezamowym - PRZEPIS
Kategoria przepisu: obiad, przekąski
Kuchnia: wegańska, bezglutenowa
Czas przygotowania: 40 minut
Ilość porcji: 2
SKŁADNIKI
Sos:
- 2 łyżki pasty tahini
- 2 łyżki soku z cytryny
- 2 łyżeczki słodkiego syropu np. klonowego lub gęstego syropu z kwiatów mniszka lub z soku jabłkowego
- 2 łyżki wody
Pieczone warzywa:
- 2 marchewki (lub inne warzywe np. ziemniaki, seler czy pietruszka)
- 2 szklanki pokrojonej na kawałki dyni
- 1 podłużny burak
- 1 por
- 2 łyżki oleju
- 2-3 ząbki czosnku
- świeże zioła np. rozmaryn
- świeżo mielony pieprz
- szczypta soli
- 3/4 szklanki komosy ryżowej
- 2 łyżki świeżej mięty
PRZYGOTOWANIE
Warzywa myjemy, obieramy, kroimy na talarki lub mniejsze kawałki, umieszczamy w naczyniu do pieczenia, polewamy olejem, dodajemy zioła i przyprawy, przykrywamy. Pieczemy 30 minut pod przykryciem w 180 stopniach, aż marchewki staną się miękkie. Warzywa odkrywamy, pieczemy dodatkowe 10 minut lub dłużej, jeśli chcemy aby były delikatnie chrupiące.
W między czasie komosę ryżową płuczemy pod strumieniem wody, umieszczamy w garnku, zalewamy 1,5 szklanki wody, gotujemy 15-20 minut, aż będzie miękka.
Wszystkie składniki na sos umieszczamy w małej miseczce, dokładnie mieszamy, dodajemy trochę więcej wody, jeśli sos jest zbyt gęsty.
Upieczone warzywa podajemy z ugotowaną komosą ryżową, polane sosem i posypane świeżą miętą.
Smacznego :)
0 komentarze