SEZONOWY STICKI RICE Z KARMELIZOWANYM RABARBAREM, MALINAMI LUB TRUSKAWKAMI (BEZ NABIAŁU, BEZ GLUTENU)
10:50:00Dziś pojawia się jeden z dwóch obiecanych przepisów. Jest inspirowany mango sticky rice, niezwykle popularnym deserem z kręgu kuchni azjatyc...
BARSZCZ Z BOTWINIKI W AZJATYCKIM STYLU Z OKAZJI URODZIN E-BOOKA „SMART VEGAN. ROŚLINNY STREET FOOD” + ZNIŻKA
06:42:00Rok temu ukazał się mój pierwszy e-book „Smart vegan. Roślinnny street food”, czyli kulinarna podróż po ulicznych straganach i barach serwuj...
Tort makowy z budyniowym kremem – w słoiku i bez pieczenia
17:32:00Zbliżają się moje urodziny, w maju świętuję też 20 lat bez mięsa. Poza tym w przyszły tygodniu wypadają urodziny e-booka „Smart Vegan. Rośl...
WIOSENNY TWAROŻEK Z TOFU Z RZODKIEWKĄ I SZCZYPIORKIEM
03:41:00Wiele osób nie wyobraża sobie kuchni bez nabiału. Na rynku jest obecnych mnóstwo roślinnych twarożków lub innych serów na kanapki, jednak sz...
DOMOWA PERFUMERIA: UTRWALANIE ZAPACHU METODĄ ENFLEURAGE I KURS "ZAPACH: OD MAGII DO NAUKI"
03:51:00Ten wpis obiecałam już chyba 4 lat temu … Wtedy po raz pierwszy pokazałam na Instagramie zdjęcie enfleurage z bzem lilakiem ( LINK do zdjeci...
Ten wpis obiecałam już chyba 4 lat temu … Wtedy po raz pierwszy pokazałam na Instagramie zdjęcie enfleurage z bzem lilakiem (LINK do zdjecia). Przy użyciu techniki enfleurage nasyciłam zapachem bzu olej kokosowy. Otrzymana pomada miała delikatny kwiatowy zapach, który był niezwykle satysfakcjonujący. To była po prostu esencja zapachu bzu. Usłyszałam wtedy, że jest wielu chętnych na te jednoskładnikowe perfumy. Jednak nie uruchomiłam sprzedaży nawet na mikro skalę. Po co, jeśli w tak prosty sposób możecie zrobić je sami? Jeszcze tylko wystarczy utrwalić zapach agrestu i już pachniemy, jak Yennefer z Vengerbergu. Możecie też użyć innych ulubionych kwiatów i nimi nawonić wybrany stały tłuszcz. Taka pomada, wielokrotnie nasycona zapachem delikatnych kwiatów, jest cenna sama w sobie. Zachowana w szczelnie zamkniętym słoiczku w lodówce, będzie pachniała nawet dwa lata (dłużej nie próbowałam przechowywać). Możemy także uzyskać z niej absolut, czyli czystą mieszaninę substancji zapachowych bez tłuszczu.
Jeśli macie ochotę na dalsze etapy procesu pozyskiwania produktów do wytwarzania perfum, czy też naukę ich komponowania, to mam dla Was propozycję kursu online „ZAPACH: OD MAGII DO NAUKI” (LINK DO KURSU).
Dlaczego zajmuję naturalnymi perfumami? Perfumy botaniczne stały się w ostatnich latach nośnym tematem, powstaje coraz więcej manufaktur oferujących ręcznie robione, pozyskiwane z naturalnych składników zapachy. To nowe podejście do perfum: twórca pracuje nad kompozycją na każdym etapie, od ekstrakcji aż do powstania kuszącej zapachem mieszanki, bez lub z mniejszym udziałem gotowych czy syntetycznych półproduktów. Czasami kreatorzy takich perfum pracują nad perfumami od samej uprawy roślin, aż po niestandardowe połączenie zapachów pozyskanych z natury. Fascynująca jest cała otoczka tego procesu: doglądanie roślin w ogrodzie lub spacery po okolicy, zbieranie ziół, przygotowywanie absolutów z zaskakujących roślin i mieszanie ich poza utartymi schematami perfumeryjnymi. Jest w tym wiele z działania wiedźmy lub z procesu alchemicznego, choć przecież prawie wszystko w tym działaniu odbywa się na poziomie molekularnym, i ma więcej wspólnego z pierwotna fizjologiczną częścią naszej natury, niż z duchem czy magią. Choć zdania są podzielone - niektórzy uważają, że kreacja perfum to proces intelektualny i sztuka konceptualna, a pierwotna reakcją na bodźce zapachowe oczywiście nam towarzyszy, ale dobre perfumy pozostają poza kategorią wspomnień czy uczuć.
Ja sama zajęłam się tematem zapachu na poważnie i wytwarzam je dla siebie, czy znajomych. To że jestem z wykształcenia i biochemiczką, i artystką pomaga w traktowaniu komponowania zapachu jako sztuki, przy jednoczesnej łatwości ogarniania kwestii technicznych, jakimi jest na przykład otrzymanie idealnych półproduktów do tworzenia tychże kompozycji. I nie dotyczy to tylko perfum do ciała, ale też do domu, czy kosmetyków. Ciągle uczę się jak odbierać świat pomocy wszystkich zmysłów, też tych chemicznych, czyli smaku i zapachu, i jak przekładać też wiedzę na praktykę. To samo, czyli pieszczenie zmysłów niższych, robię przy tworzeniu przepisów na bloga. Kurs to kolejny etap puszczania w świat tego co wiem o zmysłach, ale i roślinach, bo w sumie rośliny lecznicze, jadalne i kosmetyczne to zbiory tak często zazębiające, nie byłoby po prostu logiczne skupianie się na jednym. Staram się to robić, jako mentorka bardziej niż mistrz, ponieważ ta otwierająca i stawiając ucznia w centrum uwagi, otwierająca i pokazująca drogę rozwoju formą nauki mi bardziej odpowiada, i kiedy sama się uczę, i kiedy uczę innych 😉
Podczas kursu, który prowadzę:
dowiecie się, jak ekstrahować zapachy z roślin przy użyciu
nie tylko enfleurage, ale też ekstrakcji rozpuszczalnikowej, maceracji czy destylacji
parowej.
poznacie etapy obróbki otrzymanych ekstraktów.
dowiecie się, jak zrobić perfumy botaniczne na bazie uzyskanych
produktów lub zakupionych olejków eterycznych.
przygotujecie pachnące kosmetyki do ciała, z prostych
kuchennych składników
zrobicie własne kadzidła, mgiełki i dyfuzory do domu
wyprodukujecie własne świece w oparciu o woski roślinne.
Tak więc kurs to warsztaty wytwarzania perfum botanicznych, kosmetyczne, produkcji kadzideł i świec w jednym. Czyli warsztaty wszystkiego co tworzy naszą przestrzeń olfaktoryczną.
Kurs jest przeznaczony raczej dla osób raczej zaczynających przygodę, ale wiem ze wiele osób które już dotknęły tego tematu znalazły mnóstwo wątków dla siebie. Dzielę się chociażby tajnikami pracy w laboratorium, a które można zastosować w warunkach domowych. Wiele osób wnosi też swoją wiedzę, którą dzielimy się podczas inspirujących dyskusji. Warsztaty i zajęcia będą obywały się podczas spotykań online na żywo, a teoria obejmującą między innymi:
fizjologię zmysłu węchu,
historię perfum,
przegląd surowców zapachowych (też tych mniej oczywistych, rodzimych),
właściwości olejków eterycznych
czy biochemię tych przyjemnych i nieprzyjemnych zapachów,
będzie udostępniana w formie nagranych wykładów, udostępnionych do odsłuchania w dowolnym momencie.
To już III edycja kursu, wydłużona i zmodyfikowana według sugestii słuchaczy poprzednich edycji. Kolejna będzie dopiero na wiosnę 2023.
Zapraszam Was serdecznie i na kurs (JESZCZE RAZ LINK DO KURSU), i do zrobienia domowego enfleurage według tego wpisu.
UWAGA: wpis jest dość długi, jakoś nie mogę się skupić na
zredagowaniu go, błędów merytorycznych raczej nie ma, językowe mogą się
pojawić.
DOMOWE ENFLEURAGE
Czym jest enfleurage?
Nazwa enfleurage, czyli nawanianie, to technika przy użyciu której pozyskuje się zapachy z roślin poprzez nasycanie związkami lotnymi tłuszczu. Enfleurage na szklanych płytach, jakie znamy z filmu Pachnidło, zostało wynalezione w drugie połowie XVIII wieku w Grasse na południu Francji, chociaż już Egipcjanie nawaniali różnymi zapachami tłuszcze. Przez przemysł została została porzucona około 1930 roku, gdy tylko proces ekstrakcji rozpuszczalnikowej wszedł do szerokiego użytku, jako ten bardziej ekonomiczny.
Zapach kwiatów to substancje lotne, które tworzą wyjątkowe, czasami złożone z kilkuset składników mieszanki. Są różne metody ich pozyskiwania i utrwalania, najczęściej obecnie jest to ekstrakcja rozpuszczalnikowa przy użyciu takich rozpuszczalników jak heksan. Problemem w przemyśle perfumeryjnym jest pozyskanie zapachu z delikatnego materiału roślinnego, który ulega zniszczeniu w trakcie zalania rozpuszczalnikiem (tak jak się głównie uzyskuje zapachy współcześnie) lub podczas destylacji parą wodną, lub też w trakcie ekstrakcji oprócz substancji lotnych są ekstrahowane te z tkanek rośliny nie zawsze aż tak przyjemne.
Enfleurage pozwala na wyodrębnienie związków zapachowych ze świeżych kwiatów, ale tych których znajdują wokół płatków lub kielicha, czyli w tak zwanym obszarze headspace, przez rozpuszczenie tych molekuł w warstwie oczyszczonych stałych tłuszczów.
Całe kwiaty, płatki, lub inne pachnące części rośliny umieszcza się stałym olejku który wchłania zapach. Niegdyś była to mieszanka łoju wieprzowego i wołowego, wyługowanych z ich naturalnych zapachów, które były rozsmarowane na płytce szklanej umieszonej w drewnianej ramie - tak konstrukcja nosiła nazwę chassi. Chassi były układane jedna na drugiej, nawet po kilkanaście ram, tworząc stosy pozwalające na uporządkowanie przestrzeni w manufakturze.
Jest to dawna technika jest wyjątkowo łatwa, choć może nie szybka. Na pewno mało ekonomiczna, dlatego też absoluty z enfleurage, choć tak cenione, uzyskują na rynkach astronomiczne ceny.
Potrzebne materiały
Do podstawowych czynności „łapania” zapachu kwiatów potrzebujemy
naprawdę niewiele:
zamykane naczynie o dużej powierzchni dna (choć może być
małe): pudełko na lunch, słoik, metalowe pudełko po ciastkach, używam też lakowanego pudełka, a na małą skalę szalek Petriego.
olej (stały w temperaturze pokojowej, propozycje znajdują
się poniżej)
pachnące kwiaty
Kwiaty
Możemy użyć właściwie dowolnych, świeżych, pachnących kwiatów.
Do kwiatów suchych bardziej opłaca się wybrać inne metody ekstrakcji. Ja
używałam bzu lilaka, lilii, jaśminowca, róży, narcyza, fiołka, nagietka, goździka, frezji ... Z innych,
rzadziej w naszym kraju uprawianych, możemy wybrać tuberozę lub gardenie. Z
kwiatami takimi, jak kwiaty mirabelki czy kwiaty kasztanowca, jest problem –
bardzo szybko odpadają, i tylko delikatnie nawaniają tłuszcz.
Jeśli macie jakieś pomysły na pachnący materiał wpiszcie je
w komentarzu – ja wymieniłam te najbardziej dla mnie oczywiste.
Kwiaty zbieramy w suchy dzień, wykładamy na płótno lub pergamin
i zostawiamy w cieniu na około 30 minut do godziny, żeby pozbyć się nadmiaru wilgoci.
Olej
Olej powinien być bezwonny, ja używam najczęściej rafinowanego oleju
kokosowego. Rafinowane masło shea lub rafinowane masło kakaowe też jest porządku.
Jeśli chcemy stworzyć pomadę z nutą czekoladową (ta nuta kakao dobrze gra z
ostrą nutą hiacynta) możemy użyć też masła kakaowego. Zapach kokosa raczej zdominuje
wszystko, ale możemy spróbować nierafinowanego oleju kokosowego.
Wykonanie
Olej roztapiamy np. w kąpieli wodnej, wylewamy cienką warstwą
na dno naczynia – czystego pudełka na lunch, słoika lub metalowego pudełka. Warstwa
oleju powinna mieć 0,2-1 cm. Jeśli jest grubsza możem zrobić nacięcia nożem,
wtedy zapach będzie dochodził do niższych warstw oleju.
Pojemnikiem powinno być zamykane szczelnie (możemy wylać też
warstwę oleju na wieczko, ona też będzie nawaniana), ale też możemy owinąć otwarte
naczynie czystym materiałem i umieścić w miejscu gdzie nie ma intensywnych zapachów
(np. w pustej szufladzie, ja mam taką przeznaczoną na enfleurage w chłodnej sypialni).
Naczynie można przykryć też np. chustką na szyję, którą chcemy założyć potem,
uważając żeby nie ubrudziła się olejem – zapachem nasycimy też ten materiał.
W przypadku oleju kokosowego, jeśli pracujemy w wakacje temperaturze powyżej 25 stopni Celsjusza, możemy umieścić naczynie w lodówce (pojemnik musi być szczelnie zamknięty) umieszczamy w lodówce aby stężał, pozostałe mogą stężeć w temp pokojowej nawet w upały (zwykle zajmuje to kilka godzin).
Podsuszone kwiaty wykładamy na olej, najlepiej wnętrzem kwiatów do dołu. Nie przyciskamy. W przypadku bzu możemy nakładać całe kwiatostany, często jednak musimy pozbawić kwiaty zielonych części, które mają nieprzyjemny zapach, albo mamy do czynienia pojedynczymi kwiatami, wtedy układanie jest bardziej czasochłonne i wymaga skupienia przy układaniu gęstej warstwy.
Następnie pojemnik zamykamy, umieszczamy w ciemnym miejscu i zostawiamy kwiaty na 12-24 (jaśmin i jaśminowiec wytrzymają nawet 48 godzin) godziny, tak aby nasycić ich substancjami lotnymi olej. Pojemnik z olejem kokosowym z kwiatami w ciepłe dni (tj. kiedy temp. powietrza przekracza 25 stopni Celsjusza też przechowujemy w lodówce. Czas ten zależy przede wszystkim od tego, jak szybko kwiaty więdną. Delikatne kwiaty zostawimy na maksimum 12 godzin. Wiele kwiatów zaczyna zmieniać zapach po tym czasie. Na przykład świeżo rozkwitłe kwiaty hiacynta mają słodki zapach, po 12 godzinach (a także w kolejnych dobach kwitnienia, wiec lepiej zrywać te które właśnie rozkwitłe) zaczynają wydzielać nieprzyjemny, ostry zapach. Chociaż możemy go akceptować, albo uznać za pożądany w perfumach w niewielkich ilościach. Też zapach zwiędłych kwiatów możemy uznać też za ten pożądany, trochę jak zapach przemijania. Jest to jeden z wielu etapów, które dają nam ogromne możliwości ekspertów, tylko według własnej wyobraźni. Warstwy kwiatów nie muszą składać się tylko z jednego rodzaju, możemy wyłożyć mieszaninę kilku gatunków, albo kilka warstw z jednego (na przykład bzu), a kolejne z dowolnego innego (na przykład jaśminowca).
Po danym czasie zdejmujemy starą warstwę i nakładamy nową. Wymieniając kwiaty odpowiednio często unikami też pleśnienie kwiatów. Ten krok enfleurage powtarzany jest kilka-kilkadziesiąt razy, aż do otrzymania nasyconej pomady, albo do wyczerpania materiału. Sami decydujemy czy efekt jest już pożądany i wystraczający.
Jeśli chodzi o organizację pracy, to możemy w drodze do domu zerwać chociażby bez, następnie wieczorem nałożyć połowę kwiatów na tłuszcz, zdjąć je rano i nałożyć kolejną warstwę kwiatów.
Otrzymany olej możemy używać bezpośredni na skórę lub użyć do produkcji zapachowych pomad mieszając z innymi składnikami lub przygotować absolut (opis poniżej).
Efekt jest wyjątkowy, zapachy tworzą zupełnie
inną jakość w porównaniu z perfumami komercyjnymi czy olejkami eterycznymi, ale
znikają ze skóry po dziesięciu - dwudziestu minutach. Aby je utrwalić potrzebujemy
utrwalaczy perfum, najlepiej naturalnego. Na kursie dużo o tym mówię, też o tym,
że można dodać utrwalaczy już do samej pomady.
W ogóle trudno uzyskać, naturalny, trwały zapach bzu, w perfumach jest on najczęściej uzyskiwany na składników na bazie syntetycznych. Jednak ta chwila przyjemności zimn, kiedy to za oknem jest mróz, a my na skórze czujemy zapach bzu lilaka, jest warta wszystkich zabiegów.
Absolutes d'enfleurage (essence absolute)
Na skalę przemysłową robi się to inaczej, ale w domu możemy zmieszać
pomadę ze spirytusem (powinno go być 2 razy więcej niż oleju) i zostawić w
lodówce w szczelnie zamkniętym słoiku lub innym naczyniu na kilka tygodni (2-4),
następnie umieści na kilka godzin w zamrażarce, i zlecać znad oleju alkohol, najlepiej
jeszcze filtrując przez sączek. Otrzymujemy w ten sposób już alkohol nasycony związkami
zapachowymi, który możemy użyć do produkcji perfum na bazie alkoholu. Jeśli odparujemy
alkohol uzyskujemy czysty absolut, a właściwie absolutes de enfleurage czy też essence abolute,
który nazywamy tak dla odróżnienia od trakcyjnego absolutu, używanego do robienia
perfum.
Olej który zostanie po tym zabiegu możemy użyć po raz kolejny do enfleurage albo jako fazę olejową do kosmetyków.
Problemy
Jeśli olej stopi się i kwiaty zastygną w warstwie oleju, wtedy podgrzewamy olej delikatnie w kąpieli wodnej (w temperaturze topnienia danego oleju) i przelewamy przez sito lub przez kawałek płótna.
Ciekawostki.
Tutaj opisałam enfleurage na zimno, enfleurage na gorąco polega na zalaniu ciepłym olejem mniej delikatnych kwiatów.
Enfleurage możemy zrobić też nad warstwą roztopionego oleju.
W praktyce robiło się tak, że tuż nad warstwą oliwy, umieszczano sito, a na nie
wykładano kwiaty. Możemy kwiaty po prostu zawiesić nad olejem w słoiku, przywiązując
je (lub mocując w inny sposób) do brzegu słoika.
Możemy też nasączyć zapachem puder, np. mąkę ryżową, którą możemy
użyć jako pudru do ciała lub włosów.
Mam nadzieję, że wpis zainspirował Was do wiosennych eksperymentów. Jeśli zrobicie własne enfleurage i pochwalicie się swoimi pachnącymi pomadami w mediach społecznościowych będzie mi miło jeśli mnie oznaczycie.
LINK DO PROFILU NA INSTAGRAMIE
Wegański mazurek kajmakowy w dwóch wersjach
05:08:00Dzień dobry po krótkiej przerwie ;) Odpoczywałam ostatnio z "powodów osobistych", ale biorę się do pracy. Bardzo mocno zastanawia...